Dlaczego mrok tkwiący w człowieku jest tak interesujący z literackiego czy ogólnie artystycznego punktu widzenia?
Owszem, pisze się książki i kręci filmy o dobru, miłości, poświęceniu, niezłomności. Te obrazy poruszają nas, wzruszają do łez. Jednakże to krew, seks i przemoc pociągają. Potrzebujemy mroku. Czyżby po to, żeby zachować równowagę między wewnętrzną sferą zła i wewnętrzną sferą dobra? Żeby zaspokoić, nasycić swoją mroczną stronę duszy i utrzymać ją głęboko schowaną w otchłani własnego jestestwa?
Był Joker. Symbol człowieka wyśmianego i odrzuconego przez społeczeństwo. Jednocześnie przez to samo „zepsute” społeczeństwo uznany za bohatera, symbol początku rewolucji, krwawego buntu społecznego. Choroba psychiczna, gniew, obłęd, szaleństwo uzewnętrzniają się wraz z namalowaniem na twarzy maski klauna. Zło uwalnia się.
Teraz przyszła pora na tancerkę – baletnicę, która staje przed życiową szansą zagrania podwójnej roli w „Jeziorze łabędzim” – białego i czarnego łabędzia. Ale jak połączyć piękno, niewinność, czystość i delikatność z szaleństwem i pożądaniem? Być przerażonym i zarazem okrutnym? Płochym i uwodzicielskim? Jak pozbyć się lęku i wydobyć ciemność z własnego umysłu na światło dzienne?