
No to jazda! Minął luty, minął marzec. John Powell serwuje nam soundtrack pełen muzycznych wrażeń. Ale zacznijmy tę przygodę spokojnie… tylko z pozoru, dlatego nie odpinajcie pasów 😉 Na dobry początek kapitalny Third Date.
Czy wzbiliście się już w obłok? Unieśliście ponad chmury?… Z tej perspektywy naprawdę można się zakochać 😉
Na grzbiecie Nocnej Furii lub któregoś z tresowanych smoków lećcie… pędźcie poprzez rytm, melodie, częste zmiany tempa i nastroju ku chóralnej podniosłości, trąb i waltorni brzmienia potężności, do krainy niczym z animacji. Pamiętając jednak, że w sferze snów i marzeń kryją się również głęboko mrok i smutek.
Wspaniały, porywający finał i godne muzyczne zakończenie smoczo-wikingowej trylogii.